wtorek, 10 marca 2020

Jak to jest z tym ZUSem tzw. przedsiębiorcy?

Prof. Ślebzak: Zniesienie limitu trzydziestokrotności obciąży ZUS
Jak to jest z tym korzystnym ZUSem małego przedsiębiorcy?

Ponieważ Pan Premier niedawno zrobił podsumowanie i wymienił "Mały ZUS Plus" jako fakt, który odmieni oblicze tej ziemi, pomyślałem, że sprawdzę jak to jest.

Wziąłem przykład ze strony ZUS.

Przyjrzyjmy się Pani Agacie z przykładu 16 i 17. Przede wszystkim Pani Agata mieści się w kryteriach wejściowych do obniżonego ZUSu. Posiadając średni dochód miesięczny (dla uproszczenia: dochód=przychód-koszty) w wysokości 4 661,71 zł Pani Agata zapłaci: 

- 1100zł "małego ZUS plus". 

Inne scenariusze:

- 1355 zł gdyby nie załapała się na mały ZUS plus (ale się łapie, bo miała wystarczająco mały przychód w ubiegłym roku)

- 590 zł gdyby to był jej początek działalności (do dwóch lat)

Pani Agata musi to płacić niezależnie od tego czy w danym miesiącu wystawiła jakąś fakturę czy nie (ergo czy biznes się kręcił), niezależnie od tego na jaką kwotę wystawiła tę fakturę i niezależnie od tego czy kontrahent jej za tę fakturę zapłacił czy nie.

Ktoś powiedziałby: to po co zakładać własny biznes, skoro się nie zarabia? I to jest bardzo dobra koncepcja, ale co zrobisz jak nic innego nie zrobisz i w ten sposób bierzesz swój los w swoje ręce? Czyli zakładasz działalność i mozolnie budujesz "biznes" na swoich umiejętnościach zawodowych.

Ale załóżmy, że Pani Agata jednak wystawia co miesiąc faktury na sumaryczną kwotę taką, która po odliczeniu kosztów (np. paliwa do auta wprowadzonego na stan firmy) daje rzeczone 4661,71 zł. Do 10 dnia kolejnego miesiąca płaci policzony wyżej ZUSik, czyli zostaje jej 3562 zł. A dokładnie zostaje jej 2769 zł, bo przecież do 20. musi zapłacić zaliczkę na podatek dochodowy. Czyli znika jej 40% dochodu.

Nie chcę uprawiać martyrologii jak to ciężko jest "samozatrudnionym". Innym pewnie też jest ciężko. Burzę się jedynie tym, że całe ryzyko przedsięwzięcia bierze na siebie Pani Agata, a sukcesem musi podzielić się prawie na pół i wyłożyć - jak to śpiewał Kazik - "na utrzymanie tej Hydry nienasyconej, ich dzieci, żon i matek".

A po drugie, chciałbym trochę odkłamać ten hurra-optymizm, że mały ZUS plus to "jeja-sam-nie-wiem-co" dla przedsiębiorcy. Pani Agata zapłaci mniej, ale sami oceńcie jaki to szał.

Po trzecie, jest to informacja dla nie-przedsiębiorców, którzy na podstawie doniesień medialnych mogą myśleć, że rząd zrobił nie wiadomo jak dobrze przedsiębiorcom.


Tabelka przedstawia obliczenia tego, o czym powyżej. A powyżej zaokrągliłem do pełnych złotych, aby nie zaciemniać obrazu. Dla uproszczenia całości przyjąłem również, że przedsiębiorca nie jest płatnikiem VAT.
Sredni dochód miesięczny4 661,71 zł4 661,71 zł
Podstawa2 330,86 zł2 330,86 zł
Emerytalne19,52%454,98 zł
Rentowe8,00%186,47 zł
Wypadkowe1,67%38,93 zł
Chorobowe2,45%57,11 zł
Zdrowotne362,34 zł4 026,01 zł
FP i SFWON2,45%0,00 złPowiedzmy, że jest zwolniona (inaczej rząd 60 zł)
Składka miesięczna:1 099,82 zł
Wersja z pełnym ZUSemmin.1 354,64 złMniej o 254,82 zł
Wersja "ZUS na start"590,03 złWięcej o 509,79 zł

PS
Żeby być fair - tak, kryteria wejściowe zostały zmienione na plus. A więc więcej przedsiębiorców może skorzystać z programu niż do stycznia tego roku. Granicę przychodu rocznego podniesiono z 67.500zł do 120.000zł, a więc co miesiąc faktury na maksymalnie 10.000zł (z grubsza, dla uproszczenia). Koszty są różne, oczywiście zależą od rodzaju prowadzonej działalności. 

Ponadto: "Niższe składki na ubezpieczenia społeczne możesz opłacać maksymalnie przez 36 miesięcy w ciągu ostatnich 60 miesięcy kalendarzowych prowadzenia działalności gospodarczej".

I na koniec: składka zdrowotna jest w ciągu roku stała i liczona jest od kwoty, będącej "75% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w czwartym kwartale roku poprzedniego, włącznie z wypłatami z zysku. Płacisz składkę zdrowotną w pełnej wysokości za każdy miesiąc ubezpieczenia, nawet jeśli w danym miesiącu pobrałeś zasiłek" - tak jak to widać w tabelce: 362,34zł.

poniedziałek, 14 października 2019

Siła statystyki



Podobny obraz
Zdjęcie: 40ton.net
W pewnej wiosce, którą zamieszkiwało dziesięć rodzin, pojawił się pomysł zbudowania dużego parkingu dla tzw. TIRów. Doskonałym miejscem wydawał się centralny plac tej wioski, tuż obok wiejskiej kapliczki.

- Będziemy wszyscy beneficjentami tego projektu - rzucił na wiejskim zebraniu Antoni Japcok, sołtys wioski. "Pieniądze z wynajmu zasilą nasz budżet i będziemy mogli dopłacać do Pekaesu do gminy. No i postawimy większą kapliczkę".

- Ale te TIRy rozjeżdżą nam wszystkie drogi, zbiegną się okoliczne prostytutki, za nimi przyjadą ich opiekunowie i będziemy mieli wieczny rejwach. Nie wspominając o hałasie manewrujących ciężarówek. W końcu przeprowadziliśmy się na wieś, żeby mieć spokój - oponował Kazik Czereśniak.

- A co z naszymi dziećmi? Wzrasata niebezpieczeństwo związane ze wzmożonym ruchem! - krzyczała Zofia Buraczak.

- Jak to co? - odparł Japcok - Bezpieczne autobusy do gminy i do szkoły to nic?

Dyskusja trwała do późnej nocy. Uradzili, że za tydzień zrobią głosowanie.

Czereśniakowie i Buraczakowie wywiesili transparenty "Nie dla TIRów w naszej spokojnej wiosce!". Japcok zaangażował księdza, który z ambony powiedział kilka słów na temat benefitów płynących z projektowanego parkingu i pozwolił Japcokowi wywiescić piękny baner na płocie kapliczki "Razem z TIRami - dla nas".

Z kim nie pogadałeś, to słyszałeś "ten Japcok, to idiota", "zaśmieci nam wioskę", "musimy go powstrzymać", "nikt rozsądny się na to nie zgodzi".

W dniu wyborów przyszło sześć rodzin. Trzy głosowały za parkingiem, dwie przeciwko, jedna się pomyliła i wrzuciła pustą kartkę.









piątek, 13 września 2019

Czy potrzebujemy Nadszyszkownika Kilkujadka?

Temat poważny, a więc proszę, nie żartujmy sobie w komentarzach.

Nie tak dawno, przy okazji odwiedzenia Wittenbergi, poczytałem sobie trochę na temat tego, co się wydarzyło w październiku 1517r., odświerzyłem wiedzę sprzed stu lat (mówię o lekcjach historii z liceum). A więc Luter przybił czy nie przybił, powiesił czy nie, ale napisał 95 tez, które w założeniach miały zreformować Kościół Katolicki, a w efekcie spowodowały jego podział. Chęci dobre, a wyszło jak zwykle. Z tego co wiem, część z nich któryś z soborów watykańskich w późniejszych latach „zatwierdził”. Ale podział powstał.

Obecna sytuacja KK w Polsce jest również niełatwa: jest ten narodowy (np. pod banderą Radia Maryja) i ten „liberalny”, pod banderą Tygodnika Powszechnego (celowo używam skrótów myślowych i stereotypów, żeby uprościć mój wywód). A chodzi mi w szczególności o stosunek do innych niż „my”. Pod każdym względem. Oczywiście dla mnie wszelkie podziały są śmieszne, bo każdy z nas i nie nas, to człowiek. Po prostu człowiek, który wyrastał w jakiejś konkretnej kulturze i nie znaczy to, że inna jest gorsza, albo trzeba ją zmieniać. Pan Jezus nie był Polakiem, a Matka Boska, mimo, że nazywa się Częstochowska, też nie była Polką (przepraszam za obrazoburczy tekst, ale chodzi mi o ilustrację sfery, w której siedzimy jak w kojcu i w dodatku z klapkami na oczach). 

No to o co mi chodzi? Ano chodzi mi o to, żeby ta część „liberalna”, pokazując fałsz działań tej części „narodowej”, czyli reformując, nie doprowadziła do kolejnego rozłamu w Polsce i dalszego podziału ludzi w kraju. Nie wszyscy tak „filozują” jak ja. Spora część ludzi łyka komunikaty w sposób bezpośredni, nie włączając krytyki. A to się może źle skończyć. 

Najgorsze jest to, że nie mam pomysłu co z tym zrobić. Ja jestem zwolennikiem „pracy nad świadomością”, a nie budowaniem kodeksu zakazów i nakazów. Ale moja droga jest niestety dłuższa i często nieefektywna (patrz akapit wyżej). 

Bardzo chciałbym, aby kościół (jako instytucja, ale też jako wspólnota LUDZI) był jednolity, a nie podzielony. Piękny różnorodnością, a nie „moja prawda jest mojsza”. 

środa, 11 lipca 2018

Faktury korygujące

I kolejna wycieczka w czasie. Tym razem zafundowało mi ją PKP Intercity. Otóż przyszło do mnie kilka maili z fakturami korygującymi.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że są one z roku 2010 i 2011. Te korekty oczywiście, bo maile dzisiejsze...



Homo homini lupus...

To, co poniżej napisałem już dawno temu. Leżało w "dokumentach roboczych". Teraz z perspektywy czasu nabiera nowych barw...



Zmarł Józef Oleksy.

Komentarze osób, które go znały są w tonie bardzo ciepłym: właściwie każdy mówi, że był to miły i dobry człowiek, zaangażowany w sprawy kraju. Oczywiście znalazły się też komentarze, że komuch, zdrajca itd. Niektórzy mają mu za złe, że zapowiedział, iż przed śmiercią się wyspowiada i będzie chciał mieć pogrzeb katolicki.

Każdy ma prawo wyspowiadać się i mieć pogrzeb katolicki. I żadnego Katolika nie powinno to bulwersować. Ba, powinni się cieszyć.

czwartek, 8 lutego 2018

Infolinia PlusGSM

(źródło: Pixabay)


Zamówiłem internet mobilny "na próbę". Okazało się, że w miejscu, w którym zamierzam go używać prędkość transmisji jest niska (choć ciśnie mi się słowo "żenująca", ale to określenie ma wydźwięk oceniający, gorszy od słowa "niska"). Dlatego wypełniłem papierki, odesłałem sprzęt (29 listopada) i myślałem, że rozwiązałem umowę (była to opcja "na próbę" na dwa miesiące, wypowiedziałem przed terminem).

Okazało się, że chyba nie rozwiązałem... Wczoraj przyszła faktura.

Zadzwoniłem na infolinię. Mam wrażenie, że twórcy tej infolinii nie "zaczaili" dowcipu Macieja Stuhra i nie wzięli do serca upierdliwości systemu. Chyba, że to tak celowo, żeby zniechęcić.

Reasumując: dzwonię, żeby wyjaśnić kwestię wypowiedzenia umowy internetu mobilnego, do którego ciągle przychodzą faktury.

Pierwsza próba zaprowadziła mnie w ślepą uliczkę, w której system rozłączył mnie, bo nie podałem numeru telefonu, w ktorego sprawie dzwonię (sic!)

Druga próba - chciałem przechytrzyć system i podałem, że sprawa dotyczy numeru, spod którego dzwonię. Zostałem połączony z doradcą, któremu wyjaśniłem o co chodzi - powiedział, że przełączy mnie do właściwego działu. Przełączył mnie na "stronę główną" infolinii, a więc znowu znalazłem się na początku drogi "aby... wciśnij ...". 

Trzecia próba: stwierdziłem, że może wybieranie opcji pt. "Jeśli sprawa dotyczy internetu mobilnego, wciśnij 1" to nie był dobry pomysł, więc poszedłem w "faktury" (system przeczołgał mnie przez kilka pytań i przy okazji reklam Zielonej Faktury, ale to jakoś mężnie zniosłem). Po czym zgłosił się konsultant, który na opis sprawy zareagował właściwie: no rzeczywiście. I przyjął zgłoszenie.

Opowieść nie ma pointy (puenty?).




poniedziałek, 18 września 2017

Wojna

Foto: RIA Novosti

W zawiązku z kolejna rocznicą napaści Niemców, a później Rosjan zacząłem zastanawiać się jak to mogło być na prawdę...

Jestem sobie młodym chłopakiem, który spokojnie żyje sobie z rodziną w Szlezwiku Holsztynie. Organizatorzy państwa postanowili jakiś czas temu, że pewną cześć mojego życia muszę spędzić w wojsku. Po roku służby moi dowódcy mówią mi, że jadę na wschód i zaczynam zabijać innych ludzi w imię urojonych pomysłów Organizatorów Państwa. Mam wybór?

Jestem trzydziestoletnim elektrykiem z Woroneża. Odbyłem już służbę wojskową, ale nagle Ojczyzna woła: idziesz znowu do woja! Razem z kolegami przechodzę przez most w Brześciu. I strzelam do Polaków, „panów”, których należy przecież przekonać, że "każdemu według potrzeb". Nie chcę strzelać? Korporacja zadba o to, żebym nie miał wątpliwości.

Fajnie pisze o tym co powyżej Hans Helmut Kirst w "08/15". Jasne, jest to fikcja literacka, ale chyba dość bliska rzeczywistości. 

Nie chcę tłumaczyć tych złych, którzy na nas napadli. Zmierzam jedynie do tego, że warto kontrolować Organizatorów Państwa, żeby tak nam organizowali otoczenie, żebyśmy nigdy nie musieli stawać przed takimi dziwnymi wyborami...