czwartek, 14 maja 2015

Polska język, dziwna język...




Takie mię take przemyślenia najszły...

Może dlatego tak u nas jest, bo mamy taki ciekawy* język? A to przekłada się na myślenie, sposób rozumowania, działanie...

Weźmy na ten przykład Japończyków - wszyscy wiemy, że są mistrzami elektroniki, bo ich język jest jak język programowania (tzn. jednoznaczny i mechaniczny. Chodzi mi w szczególności o poukładaną gramatykę i na przykład szyk wyrazów podmiot-dopełnienie-orzeczenie. Za Wikipedią:

私はリンゴを食べました。

Watashi[rzecz.] wa[temat] ringo[rzecz.] o[dopeł.] tabemashita[hon. czas. przeszły].

Watashi wa (podmiot) ringo o (dopełnienie) tabemashita (orzeczenie).

Ja (podmiot) jabłko (dopełnienie) zjadłem (orzeczenie).

Zjadłem jabłko

U Niemców podobnie: porządek musi być! "Ich habe einen Apfel gegessen". I nie ma "Ich gegessen einen Apfel".

A co mnie skłoniło do takich przemyśleń? Ano sytuacja na ulicy Wroniej. Pewna nastolatka jechała na rolkach i rozmawiała głośno przez telefon: "Tak już jeżdżę. Jestem teraz na Wroni".

Kiedyś sobie z synem żartowaliśmy, że ulica Drozdowa pochodzi od nazwiska słynnego radzieckiego ornitologa Anatolija Drozdowa. No tak, ale kto to jest Wronio?

Pamiętam jak mój kolega pracujący w centrali pewnej sieci dużych sklepów, mówił mi, że często bywa w Szczecinie na Strudze, gdzie mają sklep. Dodam, że chodzi o ulicę Struga. Andrzeja Struga. Biskupa Andrzeja Struga.

Nad morzem jest miasto Ustka. Byłem w Ustce, czy w Ustkach? Kostrzyn - w Kostrzynie. Słynna Włoszczowa - we Włoszczowej? Pod Szczecinem jest wioska Kliniska. Znałem tę nazwę z szyldu na stacji kolejowej: pociąg zatrzymał się w Kliniskiej. A tu proszę: wioska nazywa się Kliniska Wielkie. Czyli stanął w Kliniskach. Pod Szczecinem jest Trzebież. Trzebierz Szczeciński. A ja ostatnio byłem w Bydgoszczu! ;)

Ona poszła, to ja poszłem! Wiem przecież lepiej co zrobiłem!

Oczywiście znam prawidłowe wersje powyższych problematycznych sytuacji. Niemniej związek między językiem, w którym się mówi, a tym jak jest w danym kraju, w którym się tym językiem posługują ludzie wydaje się być czytelny...

Ale może to wniosek, jak ten z innej anegdoty o radzieckim uczonym, który stwierdził, że po usunięciu skrzydeł mucha traci słuch...

Trochę ciekawostek znalazłem tu: Nonsensopedia

I tu: Uncyclopedia, zwłaszcza to jest ciekawe:
Verb in PolishTranslation to English
LeciećTo fly
WyleciećTo get out of the place; fly to another country; get fired
NaleciećTo attack another country or place using aircraft force
DoleciećTo arrive at the airport by plane
UleciećWhen smell disappears or when somebody is so happy that he could fly
PoleciećTo fly, past action
PrzeleciećTo have an adventurous sex with an accidentally met person, to have sex with a girl you knew but you are not going to have any more intercourses with her, to have sex with somebody first time and you are going to have more sex with her but it's not based on love
WleciećTo fly or fall into something - in the latter case, it sometimes emphases that it is hard to get out from the place (Klucze wleciały mi do kanału - My keys fell into a drain)
ZleciećTo fall from somehwere to a lower place
OdleciećTo get high; to fly away
WzleciećTo fly up
Rozlecieć (się)To break into pieces, to fly into separate directions
PrzyleciećTo come by plane or to arrive in haste

----------------
*) Chciałem napisać "porąbany", ale jakoś nie pasowało mi to do słowa pisanego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz