niedziela, 13 grudnia 2015

Idea miłości chrześcijańskiej i przebaczenia made in Poland

Dzisiaj pozwolę sobie zacytować jedną z opowieści ks. Jana Kaczkowskiego, którą opowiada w bardzo ciekawej książce "Życie na pełnej petardzie". 

"(...) miałem ciekawą sytuację z pogrzebem. Pogrzeb przyjąłem na piętnastą w czwartek, tymczasem już przed czternastą zadzwonił do mnie proboszcz, że ludzie przyszli i czekają na pochówek, który podobno miał być godzinę wcześniej, niż ustaliliśmy. Zaniepokojony –mogłem się przecież pomylić –w te pędy taksówką dotarłem na Łostowice, ogromną gdańską nekropolię, gdzie pogrzeby są co dwadzieścia minut, a tam już trwa afera. Okazało się, że w rodzinie jest jakiś konflikt i jedni chcieli wykiwać drugich, zmieniając godzinę. Ale zanim się dostałem na miejsce, zanim wszystko się wyjaśniło, zrobiła się piętnasta i na cmentarzu pojawiła się druga część rodziny. Wywiązała się regularna bitwa. Ruszamy. Mówię grabarzom, że mimo zamieszania z czasem nie mogę odpuścić kazania, i przemawiam nad grobem, krótko, byle stamtąd uciec, bo część żałobników była pijana, inni z chętką do bójki, do tego siąpi deszcz ze śniegiem, pogoda wstrętna. Znany fragment Ewangelii, czytany na pogrzebach (J 14): „Jezus powiedział do swoich uczniów: «Wierzycie w Boga?»”. Podpity tłumek: „Taaaak!”. Ja na to, kontynuując tekst Ewangelii, który w tym kontekście brzmi głupio, mówię: „I we mnie wierzcie”. Dalej: „W domu mego Ojca jest mieszkań wiele”. Później w ramach zachęty duszpasterskiej próbuję grzmieć: „Niech ten grób będzie dla was grobem pojednania!”. Pamiętam bezzębną, zniszczoną alkoholem kobietę, która zaczęła wrzeszczeć: „Słyszysz, suko, co ksiądz mówi?!”, próbując ręcznie wytłumaczyć jakiejś podobnie zacnej niewieście ideę miłości chrześcijańskiej i przebaczenia. A na koniec żałobnicy i tak się prawie pobili."

A zacytowałem, bo przypomina mi ona inną historię, która właśnie dzieje się na naszych oczach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz