wtorek, 23 lutego 2016

Banki, marketing i półprawdy...

Kiedy widzisz takiego maila, co myślisz?




Ja myślę, że załatwimy wszystko online. 

Co więc dzieje się po kliknięciu "Dowiedz się więcej o finansowaniu":




Niestety nie myślę dobrze o tym banku, bo robi mnie w tak zwanego, przysłowiowego, nie czarujmy się, prawda, konia. Kiedyś nawet poszedłem dalej i wypełniłem formularz on-line (bo taki był po kliknięciu "Sprawdź"). I co? I jajco! Dowiedziałem się, że moja sprawa musi być potraktowana indywidualnie, i że zadzwoni do mnie doradca Idea Bank.

Wizerunek słabo zbudowany... Ale być może ja nie pasuję do dzisiejszych standardów? Może nachalna propaganda i wydzieranie sobie grup targetowych to w tej chwili standard?

Zastanawiam się jak daleko będą jeszcze posuwać się instytucje finansowe, żeby zwabić mnie do siebie. Ale może ja jestem człowiekiem starej daty i się czepiam? Może teraz to tak działa i nikogo to nie dziwi? Klient jest nam potrzebny, żeby wykonać normę i KPIs* będą wyglądać dobrze: tyle a tyle odczytało maila, tyle a tyle weszło, tyle a tyle poprosiło o kontakt, tyle a tyle dostało kredyt...

Czuję się robiony w konia (bambuko, wała, durnia - * wybierz sobie sam Czytelniku), zasypywany półprawdami, a kto za to weźmie odpowiedzialność?

Z jednej strony wiem, że system bankowy może się załamać, bądź zawsze spadnie na cztery łapy, ale z drugiej strony czasem chciałbym, żeby banki znalazły się w takiej d... jak wiele osób, którym taką d... zafundowały. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz